Pewnego dnia, po kilku latach frajdy z jazdy „golasami” obudziłem się z potrzebą [podkreślę, poważną wręcz koniecznością, nie jakim tam kaprysem] zmiany. I nie chodziło tu o nowe malowanie kasku czy konieczny, niezbędny wręcz, brzmiący inaczej wydech. Przyszła pora na zmianę moto. Jak pora to nie ma co czekać, kilka zdjęć i golas wisi na ogłoszeniach. W dwa tygodnie ostatni golas zniknął z garażu.

Planu na następcę nie było, może gdzieś za rok… Niestety pustostan garażowy z jakim trzeba było się zmierzyć wiercił dziurę w wątrobie i po nocach spokoju nie dawał. Zatem szukamy następcy.

Tym razem następca miał być wybrany z głową, znaczy rozsądnie, a jak rozsądnie to jakaś lista opcji potrzebna. I tak po trochę grzebiąc w necie, po trochę w salonach/komisach/ uknułem coś na wzór.

Mam tak:

  1. nie może być to kolejny golas, dość plecaków, sakw, kufrów i innych tank bagów
  2. maksymalnie wydłużamy sezon
  3. ma to być fajne, może dziwne ale nie skrajnie, dobre w jeździe
  4. ma palić i pić jak człowiek, nie smok
  5. dobry w miasto i krótką trasę
  6. wygodny dla pasażera
  7. przyjazny do jazdy autostradą i eską
  8. [do uzupełnienia]

To tak po krótce, mniej więcej w kolejności ważności. Tak ogólnie tym razem nowe moto ma pasować do „środowiska codziennej egzystencji”.